Jak długo przechowywać jabłka? Stopniowa wyprzedaż zamiast czekania do końca sezonu? - analiza sytuacji z pięciolecia
Patrząc na obecne ceny jabłek w grupach producenckich rzędu 70 – 80 gr za kg dobrze przechowanego towaru, można przecierać oczy ze zdumienia. Najniższe stawki dotyczą najmniej chodliwych odmian, takich jak Gloster czy Idared, jednak Szampion czy Ligol płacą niewiele więcej. Za kilogram tych owoców w kalibrze 70+ grupy oferują nam dziś złotówkę.
To nie ponury żart, ale realia naszego sadowniczego rynku, który bardzo przypomina loterię. Sytuacja jest podobna do gry w Totolotka – przychodzą zbiory, bęben maszyny losującej jest pusty, następuje zwolnienie blokady… Kule z cenami mieszane są przez warunki pogodowe i sytuację na światowym rynku.
Trudno podjąć decyzję co do postępowania z wyprodukowanymi owocami, gdyż rynek jest obciążony nadprodukcją przy stosunkowo małych możliwościach eksportowych oraz bardzo wrażliwy na manipulacje zagranicznych, jak i krajowych spekulantów. Przykład z maja i czerwca 2021 - chociaż stawki wypłacane producentom sięgają dna, jabłka w detalu drożeją albo utrzymują dotychczasowe, wysokie ceny, co trudno pogodzić z logiką handlu (CZYTAJ WIĘCEJ - 70 gr za kg jabłek... Kto bierze różnicę?).
Każdego roku zdajemy się wyłącznie na warunki atmosferyczne, licząc na to, że trafią się przymrozki lub susze, które ograniczą potencjał plonowania sadów; że na jakiejś grupie odmian będzie silniejszy opad zawiązków i wyjątkowo uda się zyskać wyższą cenę (patrz: Ligol w 2019/2020, być może Jonagoldy w 2022). Niestety nie mamy żadnego scenariusza na wypadek klęski urodzaju, kiedy rynek dusi się nadmiarem jabłek i lądują one na Placu Zawiszy w Warszawie (co i tak niczego nie zmienia i nikogo nie obchodzi).
Dziś wielu sadowników ma do siebie pretensje, że nie sprzedało owoców na jesieni albo w początkach zimy. Okazało się bowiem, że po 7 - 8 miesiącach od zbiorów, ceny jabłek są niższe niż te, które oferowano przed okresem przechowywania. Tak więc ci, którzy nie sprzedali owoców w początkach sezonu przechowalniczego, dostają dziś cenę niższą niż w listopadzie – grudniu 2020, pomniejszoną jeszcze o koszty przechowywania. Z czego to wynika? Z oddziaływania poprzedniego sezonu przechowalniczego na ten obecny.
Postępowanie sadowników z wyprodukowanymi owocami nie jest w żaden sposób skoordynowane, brakuje przemyślanej strategii wyprzedaży towaru z chłodni. Na decyzje co do długości okresu przechowywania jabłek zasadniczy wpływ ma sytuacja z poprzedniego sezonu. W okresie przechowalniczym 2019/2020 jabłka osiągały bardzo wysokie notowania w końcówce sezonu, więc w 2020/2021 bardzo wielu producentów postanowiło przetrzymać towar do samego końca, licząc, że uzyskają za niego równie wysokie ceny co rok wcześniej. Okazało się to błędnym założeniem. W efekcie duża część jabłek skumulowała się w okresie późnej wiosny, kiedy popyt na owoce ziarnkowe z przechowalni słabnie, bo konsumenci oczekują już świeżych owoców sezonowych. Rynek zareagował spadkiem cen, a problem pogłębiło jeszcze zjawisko paniki, kiedy sadownicy zaczęli masowo wyprzedawać towar, bojąc się, że ceny będą jeszcze niższe.
Czym poskutkuje to w sezonie 2021/2022? Zapewne wielu producentów będzie próbowało upłynnić możliwie największą część towaru tuż po zbiorach, wnioskując po poprzednim sezonie, że długie przechowywanie się nie opłaca. Dołożą się ze swoim tonażem wszystkie te gospodarstwa, które sprzedać muszą, bo nie mają zaplecza przechowalniczego. Wysyp towaru i narzekanie co do jego niskich cen przypadnie na początek sezonu, a mniejsze ilości sprzedadzą się drożej pod koniec, po okresie przechowywania.
Jeżeli prześledzić sytuację w poprzednim pięcioleciu, można wywnioskować, że ceny jabłek spadają w końcach kolejnych sezonów naprzemiennie – raz jest drożej na początku sezonu, raz na końcu (ryc. 1). Trzeba przyjrzeć się liniom na wykresie, które na zmianę to opadają, to pikują w kwietniu – maju – czerwcu. Wyjątkiem (potwierdzającym regułę) jest sezon 2019/2020, kiedy trafiła się epidemia koronawirusa i zamiast nadprodukcji, spowodowała zjawisko „nadpopytu”.
Ryc. 1. Średnie ceny jabłek w hurcie w ostatnim pięcioleciu [Sezony 2016/2017, 2017/2018, 2018/2019 - dane IERiGŻ na podstawie ZSIR MRiRW; począwszy od sezonu 2019/2020 - dane i wyliczenia własne dla Łódzkiego Rynku Hurtowego].
Sama wielkość zbiorów w danym sezonie ma wpływ na ogólny poziom cen (to, czy w danym sezonie jabłko płaci mniej czy więcej), ale nie na rozkład spadków i wzrostów w ciągu całego sezonu (ryc. 1. i 2.). O tym decydują inne czynniki. Na przykład w sezonie niskich zbiorów 2017/2018 ogólny poziom cen jabłek był najwyższy na tle pięciolecia (bo towaru było mało), ale w końcówce sezonu obserwujemy już tendencję spadkową cen (czerwona linia na rycinie 1.).
Ryc. 2. Zbiory jabłek w latach 2016 - 2020 według GUS.
Obecne warunki handlu nie są sprawiedliwe i pogłębiają niepewność oraz loteryjność rynku jabłek. Ktoś albo dużo traci, albo dużo zyskuje. Dzisiejsza strategia stawiania wszystkiego na jedną kartę powoduje, że w wybranych okresach (patrz na przykład: maj – czerwiec 2021) towar wysypuje się na rynek salwami, wzrasta panika, a sadownicy tracą, musząc wyprzedawać go po zaniżonych cenach.
Czy strategia stopniowej wyprzedaży owoców przez te gospodarstwa, które mają odpowiednie zaplecze przechowalnicze, umożliwiłaby w miarę jednostajny wzrost cen w sezonie? Gdyby napływ towaru na rynek był względnie jednolity, byłaby duża szansa, że ceny w ciągu sezonu byłyby bardziej wyrównane i mielibyśmy do czynienia tylko z ich naturalnym wzrostem, spowodowanym nakładami na przechowywanie.
Związane z tematem
Podsumowanie handlu jabłkami z chłodni zwykłych w sezonie 2020/2021
Czy Gala się jeszcze opłaca? - podsumowanie handlu Galą w sezonie 2020/21
Czy opłaca się długie przechowywanie letnich i jesiennych odmian jabłek?
Komentarze
Brak komentarzy