Dlaczego warto podwiesić linię kroplującą?
W czasie długotrwałych okresów suszy, z którymi mieliśmy do czynienia nader często w ostatnich latach, nawadnianie upraw sadowniczych staje się koniecznością, jeżeli celem jest produkcja najwyższej jakości owoców. Nawadnianie roślin sprawdza się niezależnie od posiadanej powierzchni plantacji czy od gatunku. Ogranicza ono negatywne skutki braków opadu deszczu, zapobiega drobnieniu owoców, sprzyja nabieraniu przez nie wartości handlowej. Jest szczególnie istotne w dobie uprawy drzew na wrażliwych na braki wody podkładkach karłowych, choć nie mniej ważne dla płytko korzeniących się krzewów owocowych (np. maliny, truskawki).
Dostępne metody zaopatrywania roślin w wodę to deszczowanie, zraszanie podkoronowe oraz najpowszechniej stosowane linie kroplujące. Nawadnianie kropelkowe ma duże zalety:
- zapobiega stratom wody, dostarczając ją w przestrzeń najbliższą korzeniom roślin;
- nie podnosi wilgotności w koronach drzew, nie powodując wzrostu presji chorób grzybowych;
- może być wykorzystywane do fertygacji, czyli dostarczania roślinom składników mineralnych podczas nawadniania;
- można je stosować o dowolnej porze dnia i nocy.
Na plantacjach owoców jagodowych węże kroplujące kładzie się bezpośrednio na powierzchnię gleby. Standardowo postępuje się tak również w sadach, chociaż mamy w nich możliwość podwieszenia linii kroplujących na podporach konstrukcji sadowniczych. Dlaczego warto się na to zdecydować?
Otóż takie punktowe dostarczanie wody jest niekorzystne z punktu jakości gleby. Przy długotrwałym stosowaniu, można zauważyć wgłębienia w okolicy otworów kroplujących. Gleba drążona przez wodę podlega stopniowej degradacji. Wypłukuje się materia organiczna, pogarsza się struktura gleby, spada jej zdolność do magazynowania wody oraz sorpcji pierwiastków stosowanych w nawożeniu. Pojawiają się również różnice w dostępności składników mineralnych leżących w zasięgu kroplownika (uwilgotnione partie gleby) a poza nim (gleba przesuszona). Po zawieszeniu linii kroplującej na określonej wysokości (50 – 60 cm), pewna część wody wypływającej z otworów kroplujących ulega rozproszeniu zanim dotrze do powierzchni gleby. Sprzyjają temu powiewy wiatru. Efekt takiego nawadniania przypomina deszcz, co jest dla gleby korzystniejsze – spowalnia procesy degradacji i zapewnia bardziej równomierny rozkład wody w obrębie pasa herbicydowego.
Co więcej, w przypadku linii kroplujących naziemnych lub podziemnych, pojawiają się problemy z zatykaniem kroplowników po opadach deszczu. Kiedy gleba jest mocno nasiąknięta wodą opadową, możliwe jest wnikanie jej drobin do światła kroplowników. Po upływie jakiegoś czasu gleba może się zaskorupić, blokując drożność otworu. Aby temu zapobiec, uruchamia się pracę systemu nawodnieniowego na krótko po opadzie deszczu celem wypłukania cząstek gleby. To obowiązek, o którym trzeba pamiętać. W przypadku linii podwieszanych, nie ma tego problemu, bo kroplowniki nie stykają się z glebą.
Inną zaletą podwieszania linii kroplujących jest możliwość swobodnego wykonywania zabiegów mechanicznej uprawy gleby, np. przy pomocy pielników podkoronowych czy uchylnych glebogryzarek sadowniczych.
Kolejne ułatwienie wynika z faktu, że podwieszane linie kroplujące są mniej narażone na uszkodzenia wyrządzane przez zwierzęta. W okresie suszy węże są dziobane przez ptactwo, które chce spić wypływającą z nich wodę. Znacznie lepiej rozmieścić w sadzie dla ptaków naczynia z wodą (też chce im się pić), ale nie pozwalać im dziobać węży, które mogą zostać uszkodzone. Jeszcze większe szkody wyrządzają gryzonie, które bez żadnej przyczyny niszczą naziemne linie kroplujące.
Komentarze
Brak komentarzy