Ciągnik sadowniczy z instalacją LPG?
Instalacje profesjonalne i samoróbki
Pionierem w montażu instalacji LPG w ciągnikach jest firma Gaz Sytem Chojnacki z okolic Tomaszowa Mazowieckiego (woj. łódzkie). Ich rozwiązanie było testowane i sprawdzało się na wielu modelach ciągników, m. in. w Ursusie C-360. Wdrożono je także w nowoczesnym Zetorze Proxima. Możliwe jest zamontowanie instalacji w ciągnikach z silnikiem common rail.
Jak informowała prasę firma, stosowana przez nich technologia zmniejsza koszty użytkowania ciągnika. We wspomnianym Zetorze Proxima przed montażem instalacji gazowej silnik zużywał podczas lżejszych, jednostajnych prac 6 l oleju napędowego na godzinę. Po wdrożeniu instalacji LPG, wydatek paliwa wyniósł 3 l ON i 4 l gazu (LPG jest paliwem tańszym). Jednak przy wykonywaniu takich prac w gospodarstwie, które wymagają nierównomiernej pracy silnika, jego wyłączania i uruchamiania, krótkich podjazdów (np. transport) stosunek zużycia oleju napędowego do LPG jest odwrotny – silnik zużywa ponad dwukrotnie więcej ON niż LPG.
W starszych ciągnikach coraz liczniejsi rolnicy decydują się na „samoróbki”.
Nie chodzi o oszczędności, ale większą moc
Rozwiązanie z instalacją gazową nie jest montowane dla oszczędności. W przypadku wielu prac, koszty paliwa są nawet wyższe niż w przypadku silnika pracującego wyłącznie na ON. Należy również pamiętać, że nie ma możliwości odliczenia akcyzy od gazu.
Celem wdrożenia instalacji jest jednak zwiększenie mocy oraz momentu obrotowego. Rolnicy, którzy zdecydowali się na podłączenie instalacji LPG mówią, że ciągnik może być wykorzystywany do cięższych prac polowych (np. orki w trudnych warunkach, uprawy zwięzłej gleby) oraz ma większą siłę uciągu. W sadach zwiększenie mocy mogłoby ułatwić pracę na zboczach, umożliwić pracę z opryskiwaczem dwuwentylatorowym itp.
Wyeliminowanie zużycia oleju napędowego przez silnik nie jest możliwe. Podczas pracy pobiera on dwa rodzaje paliwa. Technicznie silnik Diesla nie może pracować tylko na gaz, tak jak ma to miejsce w przypadku silnika samochodu napędzanego benzyną.
Silniki Diesla (o zapłonie samoczynnym) nie mają zapłonu iskrowego. Jednak gaz, w przeciwieństwie do ON, nie ulega samozapłonowi na skutek wysokiego ciśnienia. Tak więc aby silnik ciągnika pracował z instalacją LPG, musi pobierać ON (jest układem dwupaliwowym).
Przyjęło się uważać, że silnik samochodu napędzanego benzyną + LPG, kiedy przechodzi na gaz, ma mniejszą moc niż gdyby spalał benzynę. Jednak właśnie dlatego, że silnik ciągnika korzysta jednocześnie z dwóch rodzajów paliwa (ON + LPG), możliwy jest wzrost mocy. Spalanie ON w mieszaninie z gazem jest dokładniejsze. Z opinii rolników, którzy mają w ciągnikach takie rozwiązanie, wynika, że wzrost mocy jest ok. 20 – 30 – procentowy. Nie jest to jednak wartość potwierdzona badaniami.
Z instalacji LPG, kiedy już jest zamontowana, można korzystać lub nie. Jeżeli w danym okresie nie jest potrzebna większa moc ciągnika, to po prostu nie tankuje się gazu. Silnik pracuje tylko na olej napędowy.
Osoby, które zdecydowały się na montaż instalacji LPG piszą, że jest właściwie bezawaryjna. Tak jak w każdym przypadku, należy dbać o sprzęt i go konserwować. Układ silnika z instalacją LPG jest prosty. W najprostszych rozwiązaniach (własnej roboty) potrzebna jest butla, reduktor, który zmienia gaz z postaci ciekłej na lotną, wężyk oraz wtryskiwacz. Reduktor musi być ogrzewany płynem z układu chłodzenia ciągnika, gdyż w przeciwnym razie by zamarzł. Dawkę gazu trzeba regulować manualnie przy pomocy zaworu. Odkręca się go, gdy silnik rozgrzeje się już na oleju napędowym, po kilku – kilkunastu minutach od uruchomienia. Bardziej zaawansowane rozwiązanie pracują samoczynnie.
Butla z gazem, przy której znajduje się zawór tankowania, może być umieszczona wzdłużnie pod kabiną ciągnika. Niektórzy umieszczają ją także poprzecznie, między przednią osią a ramą do mocowania obciążników. Butla o pojemności 50 l ma kształt walca o wysokości 70 – 80 cm.
Zwiększając moc, nie można jednak zapominać o stabilności. Bez niej agregowanie do TUZ cięższych maszyn czy podłączenie cięższego transportu jest ryzykowne. Większość ciągników sadowniczych to pojazdy wąskie, aby zmieściły się w wąskich uliczkach roboczych oraz krótkie, dzięki czemu są bardziej zwrotne i łatwiej manewrować nimi na uwrociach. Niestety takie kształty skutkują mniejszą stabilnością. Ciągniki sadownicze o mocy > 60 KM są już innej konstrukcji. Projektuje się je dłuższe, cięższe, z dłuższym rozstawem osi, dzięki czemu przy większej mocy mają zapewniona jest lepsza stabilność.
Co sądzicie o tym rozwiązaniu? Czy ma ono przyszłość w ogrodnictwie?
Związane z tematem
Mini ciągnik ogrodniczy czy legendarny Ursus C-330? Co do lekkich prac w gospodarstwie?
Komentarze
Brak komentarzy