Portal sadownika
17-11-2020 Portal-Sadownik.pl

Z czego wynika coroczne słabe zawiązanie na śliwach?

Jesteśmy już po zbiorach, a więc pora na pewne podsumowania. W tym roku, jak i w latach ubiegłych, wielu sadowników obserwowało problemy z zapyleniem kwiatów i zawiązaniem owoców na śliwach. Ponieważ problemy te pojawiają się corocznie, wiosenne przymrozki nie są jedyną ich przyczyną, choć w skali kraju pozostają głównym czynnikiem ograniczającym plon śliwek.

Sadownicy informują, że na drzewach niektórych odmian śliw kwitnienie jest bardzo obfite, po czym pozostaje dosłownie kilka owoców. Bywa, że wątpliwe jest wówczas ekonomiczne uzasadnienie podejmowania zbioru. Drzewa z sezonu na sezon nie wykorzystują swoich możliwości plonotwórczych.

Wielu producentów ironicznie stwierdza, że co roku narzekamy na niski plon, ale później, w okresie zbiorów, na rynkach hurtowych jest fioletowo od śliwek. Zgoda, jednak wynika to z ogólnie dużej podaży w skali kraju, a także z importu owoców w sezonie. Choć przymrozki warunkują opłacalność uprawy, pojedynczo nikt z nas nie chciałby zostać dotknięty spadkami plonowania.

Przymrozki

Śliwa, podobnie jak inne pestkowe, należy do gatunków wrażliwych na wiosenne przymrozki. Jest jednak bardziej wytrzymała od brzoskwiń czy czereśni. Śliwy wybudzają się ze spoczynku i kwitną wcześnie, w związku z czym narażone są na uszkodzenia przymrozkowe.

Wiosenne przymrozki trafiają się w naszym klimacie regularnie i występują coraz dłużej, mając negatywny wpływ na kolejne fazy fenologiczne. W początkach sezonu coraz częściej poprzedzają je okresowe wzrosty temperatury w marcu, które stymulują aktywność drzew. Uszkodzenia prowadzące do opadania owoców wynikają nie tylko z negatywnego wpływu przymrozków na zawiązki czy kwiaty w pełni rozkwitu, ale także na podstawy pąków, zanim kwiaty się jeszcze rozwiną. W podstawach pąków znajdują się wiązki przewodzące odpowiedzialne za zaopatrywanie zawiązków w niezbędne im do utrzymania się składniki odżywcze. Jeżeli owe wiązki ulegną uszkodzeniu i nie zostaną w porę zregenerowane, zawiązek opadnie, nawet jeżeli kwiat został prawidłowo zapylony.

Dobrym wskaźnikiem bezpośredniego wpływu przymrozków na mniejsze zawiązanie owoców jest większa liczba owoców w górnych partiach korony (zimne powietrze jest cięższe, więc gromadzi się bliżej powierzchni ziemi).

Spadki temperatur w okresie kwitnienia zmniejszają również aktywność owadów zapylających. Im chłodniej, tym gorsze warunki dla oblotu. Największe wymagania względem temperatury do podjęcia aktywności ma murarka ogrodowa, która potrzebuje ok. 15 °C. Trzmiele wylatują przy względnie niskiej temperaturze (od 8 °C wzwyż) oraz przy pochmurnej pogodzie, podczas gdy minimalna temperatura dla pszczół to 12 °C, zaś optymalna 14-16 °C. Nie znaczy to jednak, że trzmiele mają największy udział w zapylaniu gatunków wcześnie kwitnących. Najważniejsze są pszczoły. Wczesną wiosną matki trzmieli dopiero szukają miejsc na założenie gniazd, natomiast rodziny pszczele zimują w ulach i są już w tym czasie gotowe do podjęcia pracy. Dlatego warto posiadać własne ule z pszczołami, ewentualnie je wypożyczać.

Inne niekorzystne warunki pogodowe zmniejszające aktywność owadów zapylających

Coraz częściej po ubogiej w opady jesieni i bezśnieżnej zimie trafia się wiosenna susza. Właśnie tak było w kwietniu 2020 roku. Niskie uwilgotnienie podłoża nie sprzyja nektarowaniu. Śliwy w warunkach suszy wydzielają mniej atraktantów i nektaru, w związku z czym są niechętnie oblatywane przez owady zapylające. Optymalna wilgotność gleby dla intensywnej produkcji nektaru to 50%, jednak w większości regionów Polski można o takiej tylko pomarzyć. Z przyczyn finansowych, w dobie małej dochodowości produkcji śliwek, nawadnianie w sadach stosowane jest bardzo rzadko. Susza jest zatem bardzo istotną przyczyną niedopylenia kwiatów.

Niekorzystne są również obfite opady deszczu, które spłukują kwiaty i skracają czas kwitnienia, a zatem okres, w którym zapylenie jest możliwe. Nie jest pożądana także pogoda wietrzna czy pochmurna, ponieważ obniża aktywność owadów zapylających.

Spadki populacji owadów zapylających

Niekorzystnym faktem jest zmniejszanie się populacji różnych gatunków owadów zapylających. Przyczyny są dwojakie – z jednej strony zdecydowanie spada popularność pszczelarstwa. Kiedyś hobby to było na wsiach powszechnie praktykowane, dziś starych pszczelarzy ubywa, a młodzi nie są zainteresowani prowadzeniem pasiek.

Poważniejszym problemem jest spadek liczebności owadów zapylających na skutek zanieczyszczenia środowiska, niewłaściwe wykonywanych oprysków, niszczenia naturalnych siedlisk pszczół samotnic oraz nadmiernej walki z zachwaszczeniem, prowadzącej do spadku dostępności pożytku.

Sadownik musi mieć świadomość, że do utrzymania produkcji owoców potrzebna mu silna populacja owadów zapylających. Potrzebują one pokarmu od wiosny do jesieni, a nie tylko w okresie kwitnienia plantacji. Dlatego warto zaniechać likwidacji naturalnych pasów zachwaszczenia, które są zbiorowiskiem gatunków roślin o różnorodnych terminach kwitnienia. Będą źródłem nektaru dla owadów, kiedy gatunki sadownicze przekwitną.

Jeżeli producent sam nie zajmuje się pszczelarstwem, a w sadzie zdarzają się problemy z brakiem owadów zapylających, warto ul sprowadzić. Do sadu śliwowego zaleca się od 4 do 8 pni pszczelich na hektar. Warto również stworzyć gniazda dla murarki ogrodowej. Można także zachęcić już obecne na danym terenie owady zapylające do oblotu drzew. Można zastosować atraktanty, ważne jest jednak, aby wybierać preparaty sprawdzone, o dowiedzionej skuteczności. Roi się na rynku od ofert środków, których skuteczność jest wątpliwa i nie potwierdzona badaniami (np. rzekome działanie jodu z preparatów algowych jako atraktantu).

Brak ochrony przeciwprzymrozkowej i brak nawadniania

Problemy z opłacalnością produkcji śliwek nie sprzyjają inwestowaniu w uprawę i podnoszeniu kosztów. Dlatego zakres wykonywanych zabiegów ochrony przeciwprzymrozkowej jest wąski. Znacznie więcej uwagi poświęca się czereśniom czy brzoskwiniom.Nie opłaca się również nawadnianie. Jest to jedna z ważniejszych przyczyn dużych strat w plonie śliwek w skali kraju.

Brak różnorodności pyłku

Niektóre odmiany śliw uznajemy za samopłodne, jednak praktyka pokazuje, że obficiej plonują w warunkach większej różnorodności pyłku. Na przykład lepsze efekty daje zapylenie Hermana pyłkiem Cacanskiej Lepoticy, Earliblue lub Amersa niż zapylenie pyłkiem własnym. Co prawda zakładanie kwater jednoodmianowych z odmian samopłodnych nie jest w Polsce powszechne, a jeżeli już się to robi, sadzi się jedno drzewo innej odmiany na 15 – 20 drzew odmiany głównej.

W przypadku odmian obcopłodnych, należy dobrać dla nich odpowiednie zapylacze i rozlokować je w takiej odległości, żeby przenoszenie przez owady zapylające pyłku między drzewami było efektywne. Pamiętajmy, że pszczoły nie są zbyt ruchliwe podczas zapylania i rzadziej przelatują między rzędami z drzewa na drzewo. Lepsze pod tym względem są trzmiele. Sprawdza się sadzenie różnych odmian wzajemnie się zapylających w rzędach (np. 2 × Cacanska Najbolja, 2 × Amers, 2 × Cacanska Najbolja, 2 × Amers…).

Niewłaściwa lokalizacja kwatery

Odmiany wcześniejsze, np. Herman, Cacanska Rana czy Earliblue, potrzebują więcej ciepła, należy je zatem lokalizować na terenach możliwie najcieplejszych (najlepiej skłon o wystawie południowej lub wschodniej). Warto wykorzystać naturalne bariery chroniące rośliny przed zimnem, np. zadrzewienia, żywopłoty. Jeżeli mamy możliwość wyboru, błędem jest sadzenie ich od strony północnej, gdzie będą narażone na chłody i wiatry, które mogą przyczynić się do spadków ich plonu. Niewłaściwa lokalizacja kwater pogłębia problem uszkodzeń przymrozkowych.

Związane z tematem

Atraktanty na czas kwitnienia - które z nich naprawdę działają?

Kwitnienie wczesnych pestkowych i jagody kamczackiej w czasie chłodów - trzmiele ratują sytuację

Komentarze

Brak komentarzy

Napisz nowy komentarz