Dlaczego nie chcemy Niesłuchowskiego?
W uprawie agrestu dobrze widoczna jest osobliwa tendencja, polegająca na zogniskowaniu zainteresowania odbiorców wyłącznie na jednej jedynej odmianie – Białym Triumfie. Producenci innych odmian, choćby były łatwiejsze w uprawie, bardziej odporne na choroby, czy nawet smaczniejsze, mają poważny problem, aby przebić się z nimi do kupujących, o godziwym zarobku już nie wspominając. Taki stan rzeczy utrzymuje się od wielu lat, co wpływa na pogłębianie się dominacji Białego Triumfu nad innymi odmianami, których producenci tracą nadzieję na uzyskanie dochodu z uprawy i decydują się likwidować je na rzecz pewniejszego Białego Triumfu.
Pytanie brzmi, z czego wynika tak rzadko spotykany na rynku owoców monopol jednej odmiany? Mamy przecież wachlarz innych, które sprawdzają się w uprawie towarowej i są w stanie zaspokoić gusta wybrednych konsumentów, jak i potrzeby przemysłu owocowego. Należą do nich na przykład: Niesłuchowski, Rzeszowski, Hinnonmaki Rot, Invicta, Puszkinskij czy Macurines. Wiele z nich posiada cechy wysoce pożądane w uprawie wielkopowierzchniowej, np. niską podatność na mączniak, co ogranicza nakłady na ochronę chemiczną.
Biały Triumf jest bardzo starą odmianą angielską, o której mówiono już w 1800 roku. Jej wielką wadą jest wysoka podatność na amerykański mączniak agrestu. Ochrona plantacji przed tą chorobą jest wymagająca i kosztowna, często nie zwraca się nawet pomimo atrakcyjniejszych cen osiąganych przez tę odmianę na rynku. Wydawałoby się, że Triumf powinien ustąpić miejsca nowszym, wytrzymalszym odmianom, podobnie jak było to w przypadku innych gatunków.Tak się jednak nie dzieje.
Jednoznaczna odpowiedź na postawione w drugim akapicie pytanie nie jest możliwa. Zwróćmy uwagę, że agrest, pomimo wprost wyśmienitych walorów odżywczych, nie cieszy się popularnością jako owoc deserowy, lecz jest postrzegany jako surowiec przemysłowy. Wystarczy przejść się w drugiej połowie lipca po sklepach z owocami, aby zobaczyć, że w pełni dojrzałości agrestu mało kto sprzedaje owoce w detalu.
Z powyższego wynika, że to przetwórstwo dyktuje trendy w uprawie agrestu. A przemysł bardzo się do Białego Triumfu przyzwyczaił. Jego owoce zbierane w stanie niedojrzałym charakteryzują się dużą twardością i zadowalającą trwałością. Łatwo poddają się ocieraniu w ocieraczkach, w których oczyszcza się je z włosków i elementów okwiatu. Duże znaczenie w tym procesie ma bardzo wyrównany, jednorodnie kulisty kształt owoców. Odmiany o nieregularnym (np. Hinnonmaki Rot) bądź wydłużonym (np. Rzeszowski, Invicta) kształcie owoców mają mniejszą wartość przetwórczą. Co więcej, Biały Triumf, w przeciwieństwie do tytułowego Niesłuchowskiego, bardzo równomiernie dojrzewa – wszystkie owoce w gronie są w tej samej fazie dojrzałości, co również podnosi wartość przetwórczą tej odmiany. Jeśli dodamy do tego jeszcze, że odmiana dobrze znosi ona zbiór kombajnowy, mamy odpowiedź, dlaczego Biały Triumf od lat jest numerem jeden. Co więcej, BT jest pożądany również za granicą, m. in. w Niemczech, Czechach i Austrii, co oznacza, że jego uprawa z przeznaczeniem na eksport jest opłacalna.
Zwróćmy uwagę na kolejną ważną sprawę, która ma wpływ na taki udział poszczególnych odmian w produkcji. Pomimo bardziej atrakcyjnego wizualnie wyglądu, inaczej niż w przypadku jabłek, czerwonoowocowe odmiany agrestu pozostają daleko w tyle za odmianami o owocach zielonych i żółtozielonych.
Nie musi to jednak oznaczać, że w przyszłości nie przyjdzie czas na inne, bardziej atrakcyjne i smaczniejsze od Białego Triumfu odmiany. Aby do tego doszło, potrzebne jest jednak zwiększenie znaczenia agrestu na rynku owoców deserowych. Typowo przetwórcze cechy nie miałyby znaczenia wśród odbiorców owoców deserowych, którzy zwracaliby uwagę na smak, wybarwienie, aromat i mogliby spojrzeć łaskawiej na te odmiany, z których obecnie wycofują się producenci.
Bez inicjatywy po stronie producentów i solidnych nakładów finansowych na reklamę się wszakże nie obędzie. Biorąc pod uwagę bardzo niską opłacalność uprawy agrestu, duże rozdrobnienie produkcji i niewielką liczbę zrzeszeń producenckich, bardzo daleka to przyszłość…
Komentarze
Brak komentarzy