Chopin - odmiana, która biłaby rekordy, gdyby...
…gdyby relacje przetwórców z polskimi producentami były oparte na rozumie. Niestety nie są, o czym świadczy zabetonowany w naszym kraju, szkodliwy dla sadowników, model produkcji jabłek przemysłowych.
Na zachodzie produkuje się przemysł inaczej niż w Polsce
Na zachodzie czy południu Europy (Francja, Holandia, Węgry, Austria) produkcja jabłek przemysłowych ma zupełnie inny charakter niż w Polsce. Głównymi dostarczycielami surowca są tam profesjonalne sady przemysłowe, których przetrwanie leży w interesie opiekujących się nimi zakładów przetwórczych. Przedsiębiorstwa przetwórcze kredytują zakładanie nasadzeń z tych odmian, których uprawa jest dla nich opłacalna, a spłaty oczekują w dostarczanym w następnych latach plonie owoców. Doradzają producentom w zakresie prowadzenia sadów, niekiedy dostarczają również środków produkcji (nawozów, ŚOR). Plon z danego obszaru uprawy jest zakontraktowany, a więc sadownik ma pewność, że sprzeda go za godziwe pieniądze. Dzięki temu na zachodzie produkuje się mniejsze ilości, ale bardzo wartościowego koncentratu – takiego, który ma prawidłową kwasowość, bo wytwarza się go z jabłek odmian nadających się do przetwórstwa, zrywanych w odpowiednim terminie. Tym wartościowym koncentratem zakwasza się koncentrat produkowany z jabłek odpadowych. Tym sposobem zarówno sadownicy, jak i przetwórcy są usatysfakcjonowani.
Tymczasem w Polsce podstawą produkcji przetwórczej jest jabłko odpadowe z sadów o profilu deserowym oraz mieszanki ogrodowe jabłek z sadów przydomowych. Owoce te charakteryzują się mniejszą wartością przetwórczą, bo mają zbyt wysoki udział ekstraktu (często są przejrzałe), a za mało kwasów owocowych. Produkowany w Polsce koncentrat, podobnie jak ten chiński, jest za słodki. Trzeba go dokwaszać koncentratem pochodzącym z innych rejonów uprawy. Do tego nasz model produkcji surowca przemysłowego nie jest i nie będzie opłacalny, ponieważ jabłka te produkuje się w technologii deserowej i ponosi na ich wytworzenie wysokie nakłady, a skupowane są za grosze, co wzbudza frustrację wśród polskich sadowników.
Chopin: odmiana - cud dla przetwórstwa
Gdyby przetwórcom zależało na zbudowaniu w Polsce bazy wysokiej jakości surowca przemysłowego, przenieśliby na nasz grunt sprawdzone rozwiązania z zachodu i południa Europy. Wykorzystaliby potencjał polskiej produkcji sadowniczej i wieloletnie doświadczenie naszych sadowników. Finansowaliby uprawę odmian takich jak wyselekcjonowany w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego „Chopin”, który jest wprost idealny z punktu widzenia przetwórstwa. Po pierwsze, jest kwaśny. Po drugie, parchoodporny, co zmniejsza nakłady na ochronę przed tą najgroźniejszą chorobą jabłoni i ogranicza pozostałości środków ochrony roślin w plonie. Po trzecie, dostosowany do naszych warunków klimatycznych. Poza tym, Chopin kwitnie później niż Idared, a więc jest mniej narażony na wiosenne przymrozki. Wcześnie wchodzi w pełnię owocowania, owocuje obficie i regularnie. Owoce po przekrojeniu nie ciemnieją. Co więcej, Chopin zapyla się z Topazem, a więc drugą odmianą – cud na potrzeby przetwórstwa.
Niestety na razie nic nie wskazuje, aby warunki produkcji jabłek przemysłowych w Polsce miały zmienić się na lepsze.
Fot. SGGW
Związane z tematem
Kierunek orient, czyli japońskie odmiany jabłoni. Czy warto je sadzić?
Polskie odmiany jabłoni - czy mają przed sobą przyszłość?
Sander - odmiana z przyszłością?
Jabłoń Putinka - niespełniony sen o powrocie na rynek rosyjski
Komentarze
Brak komentarzy