Pierwsze zabiegi przeciw parchowi jabłoni
Postępy wegetacji jabłoni są różne - w zależności od odmiany, agrotechniki oraz lokalizacji, mamy fazy od pękania pąka po rozwój pierwszych liści. Niezależnie od tego, która z tych faz występuje w sadzie, pojawia się zagrożenie ze strony parcha jabłoni. Nie jest ono wysokie, bo chłody opóźniły dojrzewanie zarodników workowych na opadłych liściach, jednak nie powinno się bagatelizować ochrony na tym wczesnym etapie.
Sytuacja jest najbardziej niebezpieczna w sadach, w których rozwijają się już liście. Im większa powierzchnia tkanek zielonych, tym zagrożenie jest silniejsze. Ryzyko jest duże również tam, gdzie mamy późne pękanie pąków i oddzielanie się pierwszych liści, gdyż w ich kątach występują zakamarki, w których woda zatrzymuje się na dłużej.
Kilka dni temu, kiedy jeszcze nie padało, wydawało się, że niewykonanie oprysków preparatami miedziowymi (ewentualnie także siarkowymi) nie było błędem, bo według ocen, zdolność zarodników workowych do rozsiewu była niska. Jednakże w tych sadach, w których wypryskano preparaty miedziowe, rozwijające się pąki zostały zabezpieczone przed parchem przynajmniej na 2 – 3 dni. Zawiesina cząstek miedzi dosyć dobrze przylega do tkanek roślin. Część preparatu została oczywiście spłukana przez deszcze, ale woda wpłukuje go również do wnętrza pąków czy zakamarków w kątach liści, w których długotrwale utrzymuje się wilgoć.
Jeżeli chodzi o sytuację pogodową, występuje bardzo wysoka wilgotność. Dzień w dzień trafiają się opady deszczu. W wielu sadach stoi woda. Trudno znaleźć okno pogodowe dla wykonania zabiegów. Temperatury jak na razie były niskie, co ogranicza presję choroby, bo zmniejsza zdolność zarodników workowych do kiełkowania i infekcji, jednak w nadchodzącym tygodniu przewiduje się dalsze opady, a temperatury mają być już dwucyfrowe – zagrożenie ze strony parcha może wzrosnąć.
Dlatego też w ostatnim czasie, jeżeli tylko było to możliwe, do sadów wyjechały opryskiwacze. Tam, gdzie w międzyrzędziach stała woda, niektórzy decydowali się na opryski spalinowymi opryskiwaczami plecakowymi. To bardzo pracochłonne rozwiązanie, bo pojemność zbiornika takiego urządzenia wynosi przeważnie kilkanaście litrów i trzeba nawet kilkadziesiąt razy wracać się, aby uzupełnić ciecz roboczą z naszykowanego zbiornika. Wypryskiwano preparaty miedziowe solo lub w mieszaninie z siarką, ciecz siarkowo – wapienną, ewentualnie preparaty miedziowe z dodatkiem ditianonu.
W ochronie przed parchem jabłoni na obecnym etapie należy szukać możliwości zabezpieczania tkanek zielonych poprzez zapobiegawcze opryski preparatami miedziowymi, które można zastosować w mieszaninie z siarką. Zagrożenie nie jest jeszcze wysokie, więc działania prewencyjne z wykorzystaniem miedzi są uzasadnione, o ile tylko da się je przeprowadzić. Wydaje się, że w tym momencie lepiej nie łączyć miedzi z ditianonem – takiego postępowania nie uzasadnia wciąż niska presja parcha, a także porównywalna podatność miedzi i ditianonu na zmywanie. Dlatego lepiej zostawić sobie możliwość stosowania ditianonu na później, bo rozpoczynający się sezon zapowiada się jako trudny z punktu ochrony przed tą chorobą.
Gdy jabłonie nie zostały zabezpieczone przed opadem, a presja choroby uzasadnia taki zabieg, to powinno się wykonać oprysk mokrych liści kaptanem, ditianonem, ewentualnie cieczą kalifornijską, w celu przerwania infekcji.
Warto już przygotowywać się do oprysków dodyną, które mogą okazać się konieczne w przyszłym tygodniu, gdyby trafiły się dwucyfrowe temperatury, zagrożenie infekcjami parcha było wysokie, a pogoda nie pozwoliłaby skutecznie przeprowadzić zabiegów zapobiegawczych.
Komentarze
Brak komentarzy