Jak nawozić sady azotem w dobie kryzysu cenowego i spadku dostępności nawozów?
Spis treści
- Rosnące ceny i mała dostępność mineralnych nawozów azotowych - nowy problem przed polskim sadownictwem.
- Co stanie się, gdy zmniejszymy dawkę lub zaniechamy nawożenia azotem na jeden sezon?
- Mineralizacja resztek organicznych – źródło przyswajalnego azotu.
- Płynne nawozy naturalne – efekt podobny do nawożenia mineralnego.
- Racjonalne wykorzystanie mineralnych nawozów azotowych.
Rosnące ceny i mała dostępność mineralnych nawozów azotowych - nowy problem przed polskim sadownictwem.
Jednym z poważnych zmartwień, z którymi przyszło się obecnie mierzyć sadownikom, są rosnące ceny i mała dostępność mineralnych nawozów azotowych. Po wzroście cen gazu na światowych rynkach oraz w efekcie nieprawidłowego zarządzania krajową produkcją nawozów, doszło do ograniczenia podaży wszystkich nawozów azotowych na polskim rynku.
Chociaż nawozy azotowe nie są nam obecnie w sadach potrzebne (poza niedużymi ilościami mocznika do pozbiorczych zabiegów), już za kilka miesięcy przyjdzie wiosna, a wraz z nią potrzeba przeprowadzenia pierwszych zabiegów nawożenia.
Biorąc pod uwagę, że obecne ceny jabłek deserowych balansują na granicy kosztów ich wyprodukowania, realną perspektywą jest to, że niektórym sadownikom braknie środków na wznowienie pełnej produkcji w przyszłym sezonie. Nakładają się na to galopujące ceny nawozów. Niepokojące są również problemy z ich produkcją i dystrybucją.
Miejmy tę świadomość, że na oceanie polskiej produkcji rolniczej, sadownicy odpowiadają tylko za ułamek zapotrzebowania na nawozy azotowe. Wiosną zaczną je masowo zamawiać producenci zbóż, rzepaku, warzyw, a więc upraw o znacznie wyższym zapotrzebowaniu względem nawożenia mineralnego. Jeżeli sytuacja na rynku nie ustabilizuje się do tego czasu, to dla niektórych z nas, nawet pomimo chęci zapłacenia w hurtowni horrendalnych sum, nawozów może po prostu braknąć.
Dlatego pojawia się pilna potrzeba dialogu i poszukiwania rozwiązań w nawożeniu upraw owoców, aby nie powstawały one na ostatnią chwilę, tylko były gotowe na przyszły sezon.
Co stanie się, gdy zmniejszymy dawkę lub zaniechamy nawożenia azotem na jeden sezon?
Według badań zaprezentowanych przez Amerykańskie Stowarzyszenie Nauk Ogrodniczych, w intensywnym, owocującym sadzie jabłoniowym z ugorem herbicydowym jako systemem utrzymania gleby, rocznie może uwalniać się ok. 50 – 60 kg azotu/ha ze źródeł takich jak mineralizacja próchnicy, rozkład chwastów, opadłych liści, resztek po cięciu, trawy przerzuconej z międzyrzędzi.
Jeżeli w sadzie tym zaniecha się stosowania nawożenia mineralnego azotem, a w roku poprzednim zastosowano nawóz azotowy w dawce 60 kg N/ha, to deficyt w bilansie azotu może sięgnąć – 30 kg N/ha. Wartość ta wydaje się stosunkowo niewielka i nie musi mieć znacznego przełożenia na wysokość uzyskanego plonu owoców. Dlatego u roślin sadowniczych obserwuje się opóźnioną odpowiedź na brak lub zmniejszenie dawki nawożenia azotowego. Nie jest ona tak drastyczna, jak zaniechanie nawożenia innych gatunków o wysokim zapotrzebowaniu na składniki mineralne, np. warzyw produkowanych w cyklu jednorocznym.
Owa zdolność sadów do tolerowania niższych dawek nawożenia azotem wynika m. in. z wieloletniego charakteru użytkowania tego agroekosystemu, w którym z sezonu na sezon następuje recyrkulacja składników pokarmowych. Większość materii zasobnej w azot, tj. liście, fragmenty pędów, skoszona murawa, pozostaje w sadzie. W owocach, które są jako jedyne wynoszone z sadu, koncentracja azotu jest niewielka (w jabłkach jest to zaledwie 0,05% świeżej masy). Ponadto rośliny sadownicze (szczególnie te, które w poprzednich latach były prawidłowo odżywione) posiadają zapasy azotu w elementach trwałych, np. w karpie korzeniowej, konarach, pniach. Zasoby te mogą być w razie potrzeby uruchamiane i wykorzystywane na bieżące zapotrzebowanie.
Na Litwie prowadzone były badania, w których przez trzy sezony (2013 – 2015) porównywano plonowanie jabłoni odmian 'Ligol' i 'Rubin' nie nawożonych azotem oraz nawożonych dawką 60 kg N/ha.
'Ligol' nie nawożony wydał skumulowany plon 40 kg owoców/drzewo. Po zastosowaniu nawożenia plon jabłek wzrósł o 9%, sięgając 43,6 kg/drzewo. Dzięki zastosowaniu nawożenia mineralnego średnia masa pojedynczego owocu wzrosła z 216 do 238 g, czyli o 10%. U owoców nawożonych obserwowano jednak gorsze wybarwienie skórki (3 w 10 – punktowej skali, podczas gdy 'Ligol' nie nawożony uzyskał wybarwienie 5/10).
Jeżeli chodzi o odmianę 'Rubin', to drzewa nie nawożone wydały skumulowany plon 23,2 kg/drzewo, a drzewa nawożone – 21,5 kg/drzewo. Oznacza to spadek plonowania o 7% po zastosowaniu nawożenia azotem. Niższy plon skumulowany w próbach z nawożeniem azotowym wynika m. in. z nasilenia zjawiska przemiennego owocowania. Jednak również w przypadku tej odmiany nawożenie azotowe przyczyniło się do wzrostu wielkości owoców. Średnia masa owoców zebranych z drzew nie nawożonych wyniosła 206 g, zaś z drzew nawożonych – 248 g. Jest to wzrost aż o 20%.
Warto też przytoczyć wyniki wieloletnich badań prowadzonych w Polsce przez prof. Wronę ze SGGW w wilanowskim sadzie doświadczalnym na jabłoniach odmiany 'Jonagored'. Sad założony był na glebach urodzajnych, zasobnych w materię organiczną. W żadnym roku badań ani dawka, ani sposób nawożenia azotem nie miały istotnego wpływu na plon owoców. Plon skumulowany w latach 2002–2009 oraz wielkość owoców również nie zmieniły się pod wpływem nawożenia azotem. Nie odnotowano istotnego wpływu nawożenia tym składnikiem na wzrost drzew w porównaniu z nie nawożoną kontrolą. Nieznaczną skuteczność stosowania mineralnych form azotu w wilanowskim sadzie tłumaczy się tym, że uwalnianie zasobów składnika wskutek procesów mineralizacji glebowej materii organicznej jest wystarczające dla pokrycia zapotrzebowania drzew jabłoni. Gleby równie żyzne jak na terenie sadu doświadczalnego SGGW (zawartość materii organicznej na poziomie ok. 2,5%) nie występują jednak w Polsce powszechnie.
Na podstawie wyników trzech przytoczonych wyżej eksperymentów ('Ligol', 'Rubin', 'Jonagored') widać, jak różna może być odpowiedź sadu na stosowane nawożenie azotowe – od zwyżki plonu, przez brak jakiejkolwiek reakcji, aż po spadek plonowania. Zależy to od warunków glebowych, odmiany, przebiegu pogody w danym sezonie, agrotechniki i innych czynników.
Mineralizacja resztek organicznych – źródło przyswajalnego azotu
Jak wiadomo, źródłem azotu dla roślin są mineralne formy tego pierwiastka (azot amonowy i azotanowy), które są pobierane ze środowiska glebowego przez system korzeniowy. Na faktyczne odżywienie sadu azotem będzie miała wpływ nie tyle zawartość azotu ogólnego w podłożu, co zawartość jego mineralnych, dostępnych dla roślin postaci.
Przeciętna zawartość azotu ogólnego w polskich glebach wynosi od 0,1 do 0,3%. Na glebach zasobnych w materię organiczną zawartość azotu ogólnego może sięgać nawet 3%, jednak jest to w zdecydowanej większości azot zawarty w związkach organicznych, a więc niedostępny dla roślin. Aby mógł zostać pobrany przez korzenie, musi ulec procesom przekształcenia do jonów mineralnych z udziałem mikroorganizmów, czyli mineralizacji.
Niedostępny dla roślin azot wchodzący w skład związków organicznych dostaje się do gleby wraz z resztkami roślinnymi uprawianymi jako przedplon przed założeniem sadu, nawozami naturalnymi, pozostałościami chwastów, wraz ze skoszoną masą murawy, a także z opadłymi liśćmi czy zrębką z gałęzi po cięciu.
Wobec spodziewanego ograniczenia stosowania mineralnych nawozów azotowych, w interesie sadownika leży pobudzenie procesów mineralizacji martwej materii organicznej, aby jak najwięcej dostępnego dla roślin azotu zostało z niej uwolnione.
Na wiele czynników decydujących o aktywności mikroorganizmów odpowiadających za uwalnianie azotu z materii organicznej producent nie ma wpływu albo ma wpływ bardzo ograniczony. Należą do nich temperatura, rodzaj gleby, opady atmosferyczne. Wilgotność gleby może być w pewnym stopniu kontrolowana dzięki systemom nawodnieniowym. Mineralizacji sprzyjać będzie umiarkowane uwilgotnienie podłoża.
Producent może mieć natomiast wpływ na odczyn gleby. Doprowadzenie pH do poziomu bliskiego obojętnemu sprzyja uwalnianiu mineralnych form azotu z materii organicznej. Co istotne, nasila również procesy nitryfikacji, czyli przekształcania amonowej formy azotu do azotanowej. Azot azotanowy ("saletrzany") jest lepiej przyswajany przez rośliny sadownicze. Dlatego w razie potrzeby powinno się przeprowadzić zabieg wapnowania. Może on mieć również pozytywny wpływ na rozkład opadłych liści, a więc spełniać rolę w profilaktyce parcha jabłoni.
Czytaj więcej: Jesienna profilaktyka parcha jabłoni wobec drożejących i słabo dostępnych nawozów azotowych
Czytaj więcej: ABC wapnowania gleb w uprawach sadowniczych
Kolejny czynnik, który sprzyja aktywności mikroorganizmów, to stosunek węgla do azotu (C:N). Nie może on być zbyt wysoki (tzn. nie jest pożądana zbyt duża przewaga węgla nad azotem), bo mikroorganizmy do rozkładu masy organicznej będą intensywnie pobierać azot z podłoża, zmniejszając jego zasoby dla roślin. Dla pobudzenia aktywności mikroorganizmów glebowych można zastosować nawet nieduże dawki azotu (np. 10 – 15 kg N/ha), co nie będzie znacznym obciążeniem dla budżetu.
Płynne nawozy naturalne – efekt podobny do nawożenia mineralnego
Należy dobrze zdać sobie sprawę z roli wiosennego nawożenia sadów. Jego celem jest dostarczenie roślinom porcji łatwo przyswajalnych składników mineralnych, które mają zostać w krótkim czasie pobrane i wykorzystane na procesy wzrostu i budowy plonu owoców. Taką właśnie rolę spełniają nawozy mineralne.
Nawozy organiczne (kompost, obornik), zawierają znaczną część azotu w postaci związków organicznych, które muszą ulec przemianom do form mineralnych, aby zostały pobrane przez rośliny. Trwa to długo. Jeżeli chodzi o obornik, wiemy o tym, że azot uwalnia się z niego przez trzy kolejne lata po aplikacji (i to w przypadku przemieszania tego nawozu z glebą). Tak więc po zastosowaniu obornika naglebowo w rzędy drzew istniejącego sadu nie należy spodziewać się szybkiego efektu, który obserwuje się po rozsianiu nawozów mineralnych.
Wyjątkiem są natomiast płynne nawozy naturalne, czyli gnojówka i gnojowica, które w środowisku glebowym zachowują się bardziej jak nawozy mineralne niż obornik. W krótkim czasie dostarczają one roślinom dużą porcję przyswajalnych substancji pokarmowych. Znaczna część azotu w gnojówce i gnojowicy (ponad 50%) występuje w formie rozpuszczalnej w wodzie i jest bezpośrednio dostępna dla roślin. Dlatego właściwym terminem ich stosowania jest wiosna, a nie jesień. W dobie kryzysu na rynku mineralnych nawozów azotowych gnojówka i gnojowica wydają się najlepszym substytutem tradycyjnych nawozów mineralnych.
Do pozyskania gnojówki i gnojowicy potrzebne jest bliskie sąsiedztwo gospodarstwa zajmującego się chowem zwierząt. O ile dostępność obornika na rynku spada, to w przypadku płynnych nawozów naturalnych jest odwrotnie. Wielu producentów trzody chlewnej ma nawet problemy z ich zagospodarowaniem. Wynika to z faktu, że intensywny chów świń coraz częściej prowadzi się w oderwaniu od produkcji roślinnej, bazując na paszach dostarczanych z zewnątrz. Jednocześnie w gospodarstwach tych powstają ogromne ilości trudnego do zagospodarowania, płynnego odpadu – jeżeli rolnik nie posiada pola albo użytków zielonych, nie ma gdzie rozlać gnojówki.
Stosowanie płynnych nawozów naturalnych w uprawach sadowniczych jest opisane wyczerpująco w poniższym artykule.
Czytaj więcej: Płynne nawozy naturalne - wszystko o stosowaniu gnojówki i gnojowicy w sadownictwie
Racjonalne wykorzystanie mineralnych nawozów azotowych
Drugi wariant nawożenia dotyczy sytuacji, w której sadownikowi, pomimo utrudnień, udaje się zakupić nawozy azotowe w ilości pozwalającej na rozsiew całości bądź części dawki.
Ponieważ dotychczas nawożenie azotowe sadów nie stanowiło dużego obciążenia dla budżetu gospodarstwa, wielu producentów stosowało nawozy w sposób skutkujący znacznymi stratami składnika do wód gruntowych i powietrza. Obecnie, po wzrostach cen, należy dołożyć wszelkich starań, aby dawka azotu mineralnego została możliwie najpełniej wykorzystana przez rośliny. Trzeba odpowiednio dobrać nawóz oraz przestrzegać terminu i warunków jego aplikacji, aby zapobiec stratom. Dawka powinna być ściśle dostosowana do zapotrzebowania drzew.
Mając do dyspozycji ograniczoną ilość nawozów azotowych, warto uszeregować kwatery według ich zapotrzebowania na ten pierwiastek. Nasadzenia młode, które wciąż nabudowują powierzchnię owoconośną, powinno się zaopatrzyć w azot w pierwszej kolejności, aby nie stracić na ich wzroście wegetatywnym. Lepiej dać azot pod odmiany drobnoowocowe niż te, które z natury wykształcają duże owoce (np. 'Ligol', 'Mutsu'). Ograniczyć bądź poniechać nawożenia kwater, w których obserwuje się silny wzrost wegetatywny.
Należy pamiętać, że zaraz po ruszeniu wegetacji rośliny nie korzystają z azotu zawartego w podłożu, gdyż temperatura gleby jest zbyt niska oraz brakuje liści, które umożliwiałyby transpirację. Drzewa czerpią wówczas z zapasów azotu nagromadzonych w poprzednim sezonie. Aktywność chłonna systemu korzeniowego ulega wznowieniu mniej więcej w okresie kwitnienia. Dlatego nie należy zbytnio spieszyć się z aplikacją azotów, bo będą narażone na wysokie straty w środowisku.
Warto podzielić całkowitą ilość składnika przeznaczoną dla danej kwatery na dwie dawki. Pierwszą zastosować na początku wegetacji, a drugą już po kwitnieniu, kiedy będzie jasne, jakie straty odniósł sad po przymrozkach. Jeżeli uszkodzenia są znaczne, a sadownik spodziewa się słabego obłożenia drzew owocami, można zrezygnować z drugiej dawki, aby nie pobudzać roślin do nadmiernego wzrostu.
Na początku sezonu lepiej unikać podatnych na wymywanie, słabo sorbowanych przez glebę nawozów saletrzanych. Można zastosować azot w formie amonowej, ewentualnie amidowej (mocznik – obecnie z inhibitorem ureazy, ograniczającym jego straty do środowiska). Jon amonowy podlega wiązaniu przez kompleks sorpcyjny gleby, dzięki czemu jego starty są mniejsze. Nawóz ten warto zastosować z wyprzedzeniem, aby zdążył się rozpuścić w glebie i przemieścić w głąb profilu glebowego. W przypadku mocznika, którego działanie jest rozciągnięte w czasie, bo musi ulec przekształceniu z formy amidowej do amonowej, można zdecydować się na jeszcze wcześniejszy rozsiew.
Natomiast w pełni wegetacji, kiedy przyjdzie pora na drugą dawkę nawozu, właściwsze będą szybko działające nawozy saletrzane.
Jeżeli sadownik ma do dyspozycji tylko część dawki azotu, i stoi przed wyborem, czy rozsiać ją na początku sezonu czy też później, to powinien zastosować ją na początku. Wiosną temperatura gleby pozostaje niska, w związku z czym aktywność mikroorganizmów glebowych jest ograniczona. W początkach sezonu jest najwyższe ryzyko występowania w glebie zbyt niskich w stosunku do zapotrzebowania roślin zasobów mineralnych form azotu. W miarę ocieplania się gleby, aktywność mikroorganizmów będzie narastać, a wraz z nią przyspieszeniu ulegną procesy mineralizacji materii organicznej i przybywać będzie dostępnego dla roślin azotu. Jak potwierdzają badania, mniej więcej w połowie czerwca mikroorganizmy uwalniają już do środowiska tyle azotu, że wystarcza on do pełnego pokrycia zapotrzebowania drzew.
Czytaj więcej: O stosowaniu azotu nawozów azotowych wiosną
Kolejna możliwość ograniczenia nawożenia azotem tyczy się rozsiewu nawozów wyłącznie w przestrzeń pasów herbicydowych. Należy zaaplikować je w pasy szerokości 1 – 1,5 m.
Czytaj więcej: Które nawozy i kiedy można rozsiewać tylko w rzędy drzew, a które na całości sadu?
Warto też pamiętać o starannym zwalczaniu zachwaszczenia, aby nie konkurowało z drzewami o zawarty w podłożu azot.
Powyższe akapity odnoszą się do nawożenia wiosennego. Długotrwała strategia nawożenia azotem w warunkach niskiej dostępności nawozów mineralnych, a więc stosowanie obornika, kompostów, podłoża popieczarkowego, osadów ściekowych czy wysiewu roślin motylkowatych w rzędach drzew, to temat na osobne opracowanie.
Komentarze
producent nawozów firma Yara Norwegia przyłączy się do sankcji (od 1.04.22)
Mówię to na przykładzie 2 dystrybutorów Agrosimex i Wpolu