Siatki przeciwgradowe - czy ta inwestycja ma szansę się zwrócić?
Poruszamy ten temat, ponieważ o konstrukcjach i ewentualnym montażu siatek przeciwgradowych należy myśleć przed posadzeniem sadu. Ich zakładanie jest wówczas dogodniejsze niż w sadach istniejących.
Burze gradowe występują coraz częściej
Gradobicia występują w naszym kraju bardzo powszechnie. Sezon gradowy rozpoczyna się w kwietniu i trwa aż do zbiorów jabłek, obejmuje zatem wszystkie fazy kluczowe dla wykształcenia plonu owoców. Gdy dochodzi do burz gradowych, nie mamy możliwości, by zapobiec ich skutkom. Możemy z bólem serca przyglądać się, jak w ciągu kilkunastu minut ulega zniszczeniu plon, o który zabiegaliśmy cały sezon. Klimatolodzy ostrzegają, że w miarę ocieplania się klimatu, gwałtowne zjawiska pogodowe będą coraz silniejsze i coraz mniej przewidywalne. Skutki uszkodzeń gradowych sięgają dalej niż tylko zbioru w danym roku – są także jedną z głównych przyczyn rozwoju groźnych chorób kory i drewna, z którymi trzeba borykać się przez następne lata użytkowania sadu. Uszkodzenia pogradowe otwierają wrota dla infekcji przez patogeny.
Siatki przeciwgradowe – nie ma skuteczniejszej ochrony przed gradobiciem
Najskuteczniej przed gradobiciami chronią właśnie siatki przeciwgradowe. Rozpościera się je ponad koronami drzew. Stanowią barierę mechaniczną, która nie przepuszcza bryłek lodu. Muszą być wsparte na bardzo solidnej i wytrzymałej konstrukcji. Składa się ona z pali drewnianych, słupów strunobetonowych lub metalowych drągów. Na nich rozpięte jest olinowanie. W Polsce działają firmy, które specjalizują się w kompleksowym zakładaniu siatek przeciwgradowych – doradzają w kwestii wyboru elementów, przygotowują wycenę, planują rozmieszczenie konstrukcji i ją montują.
Wady i zalety
Siatki przeciwgradowe mają swoje wady i zalety. Główna korzyść z ich użytkowania to ochrona plonu przed gradem. Wspomina się jeszcze zabezpieczanie owoców przed oparzeniami słonecznymi, jako że siatka zatrzymuje część promieniowania słonecznego. Ograniczona przepuszczalność światła to zarazem duża ich wada, gdyż opóźnia zbiór o kilka dni oraz nie sprzyja wybarwianiu się owoców. Najsłabiej przepuszczają promieniowanie siatki czarne, przy czym są najtrwalsze. Siatki białe zatrzymują najmniej promieniowania, ale okres ich użytkowania jest najkrótszy. Rozwiązanie pośrednie to siatki szare. Pracuje się również (a może rozwiązanie to zostało już wprowadzone na rynek?) nad siatkami czarno – białymi, które złożone byłyby z elementów czarnych na łączeniach, gdzie potrzebna jest największa trwałość na naprężenia, oraz elementów białych w miejscach, które są istotne dla doświetlenia sadu.
Jeżeli chodzi o wielkość plonu, z doświadczeń producentów holenderskich wynika, że w przypadku większości odmian drzewa plonują na podobnym poziomie pod siatkami i w sadach bez siatek. Wadą jest natomiast to, że do prawidłowego zapylenia drzew pod siatkami należy sadzić więcej zapylaczy. Na zachodzie do sadów krytych wprowadza się również większą liczbę owadów zapylających.
To jednak nie najważniejsze wady siatek przeciwgradowych. Główny minus to ich ogromna cena, wynosząca ok. kilkudziesięciu tysięcy zł na ha.
Czy siatka się opłaca?
Decyzję o założeniu siatek przeciwgradowych trzeba bardzo dobrze przemyśleć. Nie jest sztuką wyrzucić pieniądze w błoto. Trzeba przeliczyć sobie, czy inwestycja nie tylko się zwróci, ale czy jeszcze przyniesie dodatkowy zysk? W tej samej cenie moglibyśmy nabyć przecież przynajmniej 1 ha dodatkowej ziemi rolnej.
Po pierwsze, gradobicia nie trafiają się w każdym sezonie. Na poczet zwrotu inwestycji można więc zaliczać „uratowany” plon tylko z tych sezonów, w których grad wystąpił. Jeżeli dopisało szczęście i burz gradowych nie było, siatka na nic się nie przydała, więc na siebie nie zarobiła. Jeżeli gradobicie pojawiło się i siatka spełniła swoją funkcję, należy wziąć pod uwagę różnicę między ceną jabłka pełnowartościowego a jabłka pogradowego (Które płaci coraz lepiej! Nawet 1 zł za kg w tym sezonie za jabłko po lekkim gradzie).
Trzeba jeszcze uwzględnić dochodowość produkcji poszczególnych odmian. Niektórzy mówią, że siatki przeciwgradowe warto zakładać, ale wyłącznie nad atrakcyjnymi, opłacalnymi odmianami. No właśnie… opłacalnymi, czyli którymi? Nad Galą, Golden Deliciousem, Red Deliciousem, Mutsu? Czy można być pewnym, że w ciągu najbliższych 5 czy 10 lat Gala utrzyma swoją popularność i przyzwoite ceny? We wrześniu bieżącego roku Gala Must płaciła przecież 1 zł za kg. Nasadzeń z odmianami, na których się zarabia, stale przybywa, więc w najbliższych kilku latach podaż wzrośnie, a rynek może się wysycić. Przyszłość jest dość niepewna.
Weźmy pod uwagę, że na zachodzie siatki przeciwgradowe montuje się najczęściej nad nasadzeniami odmian klubowych, których produkcja wymaga ogromnych nakładów, ale i przynosi wielkie zyski. Pink Lady, Jazz czy Kanzi to nie Gala ani Szampion. Jak na razie, o uprawie odmian klubowych możemy tylko pomarzyć.
Polskie warunki opłacalności produkcji jabłek zniechęcają sadowników do tak poważnych inwestycji. Mało kto może sobie pozwolić na pokrycie kosztów sieci przeciwgradowych. W czasach takich jak te nikt nie chce wikłać się w kredyty, dlatego często montuje się je etapami – po 1-2 ha rocznie. Pozostała część sadu pozostaje odsłonięta. Siatki przeciwgradowe nie cieszą się u nas dużą popularnością, podczas gdy na zachodzie Europy są standardem. Jednak fakt, że coś jest wykorzystywane na zachodzie to wciąż niedostateczne uzasadnienie, abyśmy tę rzecz bez zastanowienia przenosili na nasz grunt.
Oczywiście życzymy sobie i wszystkim sadownikom, aby produkcja jabłek w Polsce była na tyle opłacalna, aby na siatki przeciwgradowe było stać każdego. Wydaje się jednak, że przyjdzie nam jeszcze długo na to poczekać.
Komentarze
Brak komentarzy