Odległość między drzewami w rzędzie - jak gęsto sadzić jabłonie?
Odchodzimy od tradycyjnej rozstawy w sadach karłowych
Naturalna korona drzew szczepionych na podkładkach karłowych osiąga szerokość ok. 3 m, a półkarłowych – 5 m. Oczywiście nikt nie pozwala im na tak bujny rozwój, bo byłoby to nieopłacalne i niekorzystnie odbiłoby się na owocowaniu. Pędy drzew skracamy podczas cięcia, aby dostosować je do przyjętej w sadzie rozstawy. Wiele lat temu ustalono doświadczalnie optymalne rozstawy dla poszczególnych odmian, które przez długi czas uznawano za dobry kompromis między dążeniami do uzyskania wysokich plonów a fizjologią roślin sadowniczych. Dla karłowych wynoszą one co najmniej metr (więcej miejsca trzeba zostawić odmianom owocującym głównie na długopędach, jak Rubin czy Bohemia), a dla półkarłowych 2 m.
Od tego się jednak odchodzi. Widać dziś tendencję do możliwie najsilniejszego skracania odległości między drzewami w rzędzie. W nowoczesnych sadach dominują nasadzenia superwrzecionowe, w których odległość między drzewami karłowymi wynosi poniżej 1 m. Sadzimy co 80 cm, co 75 cm, niektórzy nawet co pół metra.
Super gęste sady wrzecionowe – wady i zalety
Gęste sadzenie to najprostszy sposób na uzyskanie wysokiego plonu wkrótce po założeniu sadu. Przyjmijmy, że w trzecim roku po posadzeniu zbieramy 5 kg jabłek z drzewa (co wcale nie jest jakimś rekordem). Przy rozstawie 3 m x 0,5 m mamy równo 6666 sztuk drzew na ha. Zbierzemy zatem ponad 33 t. W sadzie tradycyjnym z obsadą 500 drzew na hektar zebralibyśmy zaledwie 2,5 t. Pełne kalkulacje dotyczące opłacalności produkcji w sadach super gęstych można znaleźć w artykułach dra Grzegorza Klimka, który ten temat bardzo często podejmuje.
Oczywiście okres użytkowania sadu z tradycyjną rozstawą jest znacznie dłuższy, dziś jednak liczy się jak najszybsze zebranie owoców, a nie jak najdłuższe korzystanie z nasadzeń. Mody zbyt szybko się zmieniają i są zbyt duże wahania opłacalności uprawy odmian, aby wiązać się z sadem na 20 – 30 lat. Przecież jeszcze 20 lat temu jedną z ważniejszych odmian był McIntosh, a dziś ostatnie egzemplarze trafiają pod kosę i nie ma tej odmiany w żadnym sklepie…
Skracanie odległości między drzewami w rzędzie umożliwia bardzo szybkie uzyskanie dużego plonu owoców, ale także zmniejsza koszty zakładania kwatery – raz płacaimy za system nawadniający i konstrukcję, a sadzimy więcej drzewek na tym samym obszarze. Jest to jednak próba stępienia biologicznego dążenia roślin do wzrostu wegetatywnego, bo drzewa – wbrew ich woli – prowadzimy jako „liliputy”. Silne cięcie stymuluje wzrost pędów, dlatego konieczne jest stosowanie regulatorów wzrostu, a nawet radykalne zabiegi cięcia korzeni. Skraca się okres użytkowania kwater. Drzewa silnie konkurują ze sobą nad ziemią i pod ziemią, gdyż mają mało miejsca na rozwój koron i systemów korzeniowych. Trzeba je nawadniać, fertygować, dokarmiać. Uzyskanie wysokiej jakości jabłek deserowych wymaga intensywnej ochrony, dokarmiania, biostymulacji, co podnosi koszty produkcji. Potrzebne są silne konstrukcje, aby utrzymać wiotkie przewodniki. Cięcie jest pracochłonne, choć znacznie ułatwia je stosowanie listew tnących, dzięki którym uzyskujemy ścianę owoconośną. Z biegiem czasu pojawia się problem z brakiem wyrównania jakości i wielkości plonów w pionie (zmniejsza się owocowanie w dolnych partiach korony).
Przeciwników takich super gęstych nasadzeń jest bardzo wielu. Tradycjonaliści nie wyobrażają sobie sadzenia gęściej niż 1 m. Zwracają uwagę, że dziś sztuką nie jest dużo jabłka wyprodukować, ale dobrze je sprzedać. Kiedy we wrześniu tego roku płacono za deserową Galę 1 zł za kg, to sprzedaż za te pieniądze nie byłaby opłacalna, nawet gdyby mieć 150 ton z hektara… Wbrew temu, co mówią niektórzy wojowniczo nastawieni przedstawiciele branży, mamy w Polsce problem nadprodukcji jabłek, a są i tacy sadownicy, którzy otwarcie przyznają, że modlą się o przymrozki (oczywiście po sąsiedzku, ale nie u nich). Od pozyskania dużego plonu bardziej liczy się umiejętny handel.
Jednak posiadacze mniejszych gospodarstw (10 ha i mniej) słusznie stwierdzają, że w ich przypadku tylko maksymalizacja plonu z hektara pozwala utrzymać opłacalność produkcji, ponieważ tylko wysoki plon pokrywa wyższe koszty produkcji. Wielu tych mniejszych sadowników nie może sobie pozwolić na nasadzenia na podkładkach półkarłowych co 2 – 3 m, bo mogłyby na siebie nie zarobić. Muszą sadzić tak gęsto, jak tylko warunki pozwalają.
Słowem podsumowania: wiele zależy od podejścia do użytkowania kwatery i przyjętego celu produkcji. Jeżeli chcemy zarobić jak najwięcej w możliwie najkrótszym czasie, to silnie zagęszczone nasadzenia szybko przyniosą pieniądze, ale i szybko się zużyją. Natomiast nasadzenia mniej zagęszczone, na podkładkach silniej rosnących, przyniosą bardziej wyrównany, ale rozplanowany na wiele lat zysk. Jeżeli chodzi o to, jak bardzo możemy zbliżać do siebie drzewa w rzędzie, to czynnikiem limitującym są nie tylko wymagania odmiany, ale żyzność gleby.
Związane z tematem
Dlaczego nie sadzimy w systemie pasowym?
Dlaczego kolumnowe odmiany jabłoni nie wchodzą do uprawy towarowej?
Komentarze