Portal sadownika

Przedwojenne opryskiwacze sadownicze (ZDJĘCIA)

07-02-2021 Portal-Sadownik.pl

Nasz poprzedni wpis dotyczący przedwojennego sadownictwa spotkał się z nadzwyczaj szerokim odbiorem, dlatego też postanowiliśmy rozszerzyć tę tematykę i przygotować cały cykl artykułów. Otworzy go niniejszy artykuł, który dotyczy stosowanych przed wojną rozwiązań do rozpylania środków ochrony roślin.

W najbliższym czasie ukaże się również tekst prezentujący ofertę przedwojennych preparatów do zwalczania chorób i szkodników roślin sadowniczych (co bardzo ciekawe, wiele z nich stosujemy w sadownictwie z powodzeniem po dziś dzień) oraz artykuł pokazujący rozwój ciągników rolniczych – od maszyn parowych z XIX wieku po nowoczesne Ursusy z lat 70. ubiegłego wieku. Artykuły powstały dzięki udostępnieniu zbiorów przez Muzeum Narodowe Rolnictwa i Przemysłu Rolno – Spożywczego w Szreniawie i będą bogato ilustrowane. Zachęcamy do odwiedzania naszej witryny i zapoznawania się z nowymi wpisami.

Przedwojenne polskie sadownictwo daleko w tyle za resztą Europy

Przedwojenne rozwiązania technologiczne oraz postępy w dziedzinie chemii i biologii umożliwiały bardzo efektywną ochronę roślin sadowniczych. Na rynku dostępnych było wiele preparatów produkcji krajowej lub zagranicznej. Stosowane wówczas substancje aktywne wykazywały przede wszystkim działanie powierzchniowe, miały jednak bardzo istotną zaletę – charakteryzowały się niskim ryzykiem wystąpienia u agrofagów odporności, nawet gdy były stosowane kilkadziesiąt lat pod rząd. Niektóre z nich działały skuteczniej niż wiele z dostępnych dziś na rynku specyfików, ich wielką wadą była natomiast szkodliwość dla zdrowia konsumentów i toksyczny wpływ na środowisko. O tym niestety nikt w tamtych czasach nie myślał.

Mimo to polskie sadownictwo było zacofane względem innych krajów Europy – Niemiec, Włoch czy Francji. Model dochodowego sadu towarowego praktycznie nie istniał. Podstawę produkcji owoców stanowiły ekstensywne sady chłopskie i dworskie. Drzewa szczepione na silnie rosnących siewkach sadzono w dużym rozstawie. Najczęściej były one niepewne odmianowo. Sadownictwo stanowiło tylko dodatek do innych kierunków produkcji rolniczej, dlatego też w międzyrzędziach uprawiano zboża lub ziemniaki, wysiewano zioła i warzywa, wypasano zwierzęta gospodarskie. Rzadko stosowano nawozy mineralne, zamiast nich zasilając drzewa obornikiem. W powszechnym użyciu były także nawozy sporządzane z suszonego kału ludzkiego, który mieszano z obornikiem czy pomiotem kurzym. Wiedza ogrodnicza była na niskim poziomie, a nasadzenia utrzymywano w niskiej kulturze. Wielu sadów wcale nie chroniono, zbierając to, co w danym sezonie wyrosło. Konsumenci nie byli zresztą wybredni – szczególnie w miastach owoców było na tyle mało, że jabłka kosztowały nawet kilka razy drożej od kiełbasy. Parch czy owocówka nie wykluczały ich z handlu.

Również dostęp do środków ochrony roślin oraz maszyn umożliwiających ich aplikację w sadach był w Polsce znacznie bardziej ograniczony niż na Zachodzie. Może to i dobrze – dziś zawdzięczamy temu dużo niższe skażenie środowiska w rejonach sadowniczych niż na przykład w Stanach Zjednoczonych, gdzie normy dla arsenu i ołowiu są w rejonach produkcji sadowniczej znacznie przekroczone.

Nie oznacza to jednak, że ochrona roślin nie rozwijała się na terenach polskich. W ślad za nią podążała technika sadownicza, bez której nie byłaby możliwa skuteczna aplikacja preparatów. Mieliśmy dużo własnych bądź importowanych rozwiązań, które wykorzystywali światli, zamożni ogrodnicy okresu przedwojennego. Wszystkim tym rozwiązaniom z okresu przedwojennego zawdzięczamy dzisiejszy rozwój techniki. Przykłady przytaczamy poniżej.

Przenośne opryskiwacze ręczne

Najtańszym i najprostszym rozwiązaniem były ręczne opryskiwacze przenośne. Wyrzucały ciecz roboczą pod ciśnieniem, co umożliwiała zamontowana w nich pompka. Pojemność zbiorników nie przekraczała kilku litrów, co ograniczało wydajność zabiegów, bo trzeba było je co chwilę napełniać.

Opryskiwacz ręczny Mgła

Fot. 1. Polskiej produkcji opryskiwacz ręczny Mgła.

Opryskiwanie ogrodów z ich pomocą było bardzo czasochłonne. Rozpylacze należało kierować bezpośrednio na gałęzie. Aby dosięgnąć wyżej położonych gałęzi, konieczne było wspinanie się na drabinę. Jest oczywiste, że z uwagi na pracochłonność zabiegów, nie było możliwe wykonanie kilkunastu czy klikudziesięciu oprysków, jak ma to miejsce w dzisiejszym sadownictwie.

Opryskiwacze plecakowe

Znacznie wydajniejszą pracę umożliwiały opryskiwacze plecakowe. Miały większą pojemność zbiorników – przeważnie do 20 l. Zawieszano je przy pomocy pasów na plecach.

Niemiecki opryskiwacz plecakowy

Fot. 2. Niemiecki opryskiwacz plecakowy wyprodukowany przez Gebrüder Holder Maschinenfabrik.

Odpowiednie ciśnienie w powietrzniku, dzięki któremu możliwe było wypryskiwanie cieczy, uzyskiwano przy pomocy ręcznej pompki.

ManometrFot. 3. O ciśnieniu powietrza informował manometr.

Ciecz roboczą w zbiorniku należało co pewien czas wstrząsać, gdyż nie było tam mieszadła. Ze zbiornikiem opryskiwacza  łączyła się giętkim wężykiem lanca. Dopływ cieczy do lancy regulował zawór. Na końcu lancy znajdował się rozpylacz.

Taki opryskiwacz umożliwiał precyzyjne kierowanie cieczy roboczej w wybrane miejsce. Wyposażenie kilku osób w opryskiwacze plecakowe umożliwiało sprawne i dokładne przeprowadzenie zabiegu na znacznym obszarze sadu.

Rozwiązania jezdne

W wielkoobszarowych sadach najlepiej sprawdzały się rozwiązania jezdne. Wyposażone były w jedno bądź kilka kół, dzięki którym możliwe było ich ciągnięcie wzdłuż rzędów drzew. Brak konieczności przenoszenia opryskiwaczy siłą ludzkich rąk umożliwiał wprowadzenie bardziej pojemnych zbiorników na ciecz roboczą (nawet kilkaset litórw), co znacznie upraszczało pracę.

Opryskiwacz taczkowy

Fot. 4. Opryskiwacz taczkowy dla małego gospodarstwa sadowniczego.

Maszyny te były opryskiwaczami motorowymi, napędzanymi silnikiem spalinowym. W mniejszych wytwarzano ciśnienie przy pomocy ręcznej pompki. Nie stosowano jednak wentylatorów, lecz długie lance wypryskujące ciecz pod ciśnieniem, dzięki którym było możliwe skierowanie strumienia areozolu pod sam czubek wysokich koron drzew. Lancę obsługiwał pracownik. Ewentualnie używano opryskiwaczy z rozmieszczonymi w półokręgu rozpylaczami, które wyrzucały w górę strumień cieczy roboczej.

Opryskiwacz beczkowy

Fot. 5. Opryskiwacz beczkowy z własnym kołem jezdnym.

Najprostsze rozwiązania z kołem jezdnym to opryskiwacze taczkowe, które były ciągnięte przez pracownika sadu. W większych gospodarstwach wykorzystywano opryskiwacze konne. To właśnie konie były najpowszechniejszą siłą pociągową. Agregowanie opryskiwacza z ciągnikiem należało do rzadkości.

Polski opryskiwacz konny

Fot. 6. Polskiej produkcji opryskiwacz konny. Ciecz roboczą nakierowywano na drzewa przy pomocy widocznej na zdjęciu lancy.

Opylacze

Osobną grupę narzędzi i maszyn do aplikacji środków ochrony roślin stanowią opylacze. W tamtych czasach proszek do rozpylania był popularną formą środków ochrony roślin. Rozpylony w powietrzu pył osiadał na roślinach, zabijając agrofagi.

Najprostsze opylacze bazowały na dyszy (podobnie jak odymiacze pasieczne). Bardziej zaawansowane technologicznie rozwiązania często miały wentylator napędzany silnikiem spalinowym.

Opylacz ręczny miechowy

Fot. 7. Opylacz ręczny miechowy wyprodukowany przez Fabrykę Aparatury dla Ochrony Roślin „Agrola” z Poznania.

Opylacz ręczny

Fot. 8.  Opylacz ręczny.

Opylacz wentylatorowy

Fot. 9. Opylacz piersiowy wentylatorowy. Osoba przeprowadzająca zabieg zawieszała go przy pomocy pasów.

opylacz podwójnyFot. 10. Mobilny opylacz z możliwością jednoczesnego opylania dwoma preparatami chemicznymi.

Taka forma aplikacji preparatów chemicznych była szczególnie groźna dla pracowników sadu, gdyż wyrzucane w powietrze pyły osiadały w ich drogach oddechowych. Zabiegi wykonywano zatem w specjalnych kombinezonach, które chroniły przed wdychaniem trującego proszku. Niestety nie było to regułą.

Aplikatory doglebowe

Niektóre substancje, na przykład trucizny przeciwko gryzoniom czy szkodnikom glebowym, aplikowano wprost do gleby. Służyły do tego specjalne inżektory bazujące na ręcznym tłoku.

inżektor doglebowy

Fot. 11. Inżektor glebowy Platz do wprowadzania do gleby cieczy wydzielającej trujący gaz.

W artykule przedstawiono zbiory Muzeum Narodowego Rolnictwa w Szreniawie.

Związane z tematem

O sadownictwie okresu międzywojennego

Czym pryskano przed wojną? - dawne środki ochrony roślin (ZDJĘCIA)

Komentarze

Mięta 10:58:31 27-10-2023
A ja właśnie jestem w posiadaniu takiego starego mosiężnego niemieckiego opryskiwacza plecakowego.Chcialbym go sprzedać komuś ,kto jest pasjonatem takich rzeczy,bo z mojej wiedzy wynika ,że nadal jest sprawny
Polar 13:40:53 19-02-2021
Świetny artykuł, dziękuję za wiele ciekawych informacji.

Napisz nowy komentarz