Ukraina wielkim graczem na rynku borówki, czyli wschodnia propaganda sukcesu
Zagraniczne media sadownicze (portal FreshPlaza, Blueberriesconsulting.com i inne) obiegła informacja, że Ukraina z areałem uprawy borówki amerykańskiej poniżej 3000 ha, staje się światową potęgą w produkcji tego owocu. Artykuły opisują ukraińską produkcję w samych superlatywach, wskazują na wielką rozwojowość rynku i wróżą, że powierzchnia pod borówkami wzrośnie jeszcze trzykrotnie w ciągu najbliższych lat. Z ukraińską produkcją borówki zaczyna się ponoć liczyć świat, a na poparcie tego domniemania, podaje się zdanie jakichś „polsko – ukraińskich mediów branżowych”, których nazwy autorzy nie przytaczają.
Nie kwestionujemy zawartych w artykule danych, ale zwracamy uwagę, aby odnieść je do proporcji, które panują na rynku. Stwierdza się na przykład, że z roku 2017 na 2018 wzrost powierzchni pod uprawą borówki na Ukrainie wyniósł 44%. Sama wartość procentowa robi wrażenie, ale wygląda blado, kiedy odnieść ją do danych liczbowych. Te 44% oznacza wzrost areału o zaledwie 700 ha. Weźmy pod uwagę, że zanim nasadzenia wejdą w wiek pełni owocowania, musi upłynąć kilka lat.
Tymczasem według różnych danych z artykułów naukowych, powierzchnia ta wynosiła w Polsce kilkanaście tysięcy ha już w roku 2016 (Opłacalność produkcji borówki wysokiej, Mystkowska i in., Zeszyty Naukowe UPH w Siedlcach). Całkowita powierzchnia uprawy borówki amerykańskiej w naszym kraju jest bardzo trudna do oszacowania, bo w publikacjach GUS podaje się ją łącznie dla kilku gatunków. Polska wraz z Hiszpanią są czołowymi producentami borówki wysokiej w Unii Europejskiej, a Ukrainie do tych wyników w produkcji jeszcze bardzo daleko.
Nie pierwszy raz spotykamy się z taką sytuacją, że dane dotyczące produkcji owoców w Rosji czy na Ukrainie przedstawia się w taki sposób, aby wyolbrzymić sukcesy tamtejszych rynków. Z igły robi się widły. Ale działa to oczywiście na korzyść tych krajów, ponieważ wśród zagranicznych odbiorców zyskują opinię silnych graczy. Publikacje tego rodzaju finansują najprawdopodobniej ukraińskie grupy producenckie.
Niestety nikt nie reklamuje polskich sukcesów w produkcji ogrodniczej, których mamy naprawdę dużo. W zagranicznych mediach przeczytamy, że polskie truskawki i jabłka są złej jakości, a naszego koncentratu nikt nie chce, bo jest za słodki. W raporcie dotyczącym produkcji jabłek w Europie poświęcono nam, czołowemu producentowi, zaledwie kilka zdań, podczas gdy rozwodzono się nad produkcją 150 ton jabłek w Belgii. Świadczyłoby to o tym, że reklama polskiej produkcji w mediach o zasięgu międzynarodowym jest niedoinwestowana.
Komentarze
Brak komentarzy