Portal sadownika

Przybywa Gali i jej sportów. Jak to sprzedawać?

24-11-2020 Portal-Sadownik.pl

Przybywa Gali i jej sportów. Jak to sprzedawać?

Dla większości klientów „jabłko” to po prostu „jabłko”. Osoby, które mają doświadczenie z detaliczną sprzedażą owoców, dobrze wiedzą, o co chodzi. Są świadome, że konsumenci bardzo słabo orientują się w odmianach jabłek. Na rynkach pytają: „Które będzie słodkie i kruche?”. Albo mówią: „Szukam twardego i kwaśnego”. Przeważnie kojarzą tylko kilka odmian, które uprawia się w Polsce od dawna, np. Ligol, Idared. Gorzej z odmianami, które weszły do produkcji później. Szczególnie ci młodsi, nie odróżniliby Mutsu od Alwy czy Elizy.

Tymczasem przybywa Gali oraz jej sportów. Odmiana cieszy się coraz większą popularnością w Europie. Póki co, nie ma problemów z jej zbytem. Na zachodzie i południu Europy obserwujemy tendencję, aby likwidować nasadzenia Golden Deliciousa na rzecz Gali. Nowości szkółkarskich mamy coraz więcej. Sadzimy „tradycyjną” Galę paskowaną oraz sporty nie posiadające paskowania. W ofertach szkółkarzy jest Gala Must, Gala Dark Ann, Gala Royal, Gala Brookfield, Gala Schniga (Schnico, SchnicoRed, Schnitzer), Gala Weronica, Devil Gala, Zuzi Gala, Natali Gala... Sprowadza się z zagranicy sporty, których w polskich szkółkach jeszcze nie ma. Czy to nie za dużo, aby mieli w tym rozeznanie sadownicy, a co dopiero konsumenci?

Z punktu widzenia producenta te niuanse, którymi różnią się poszczególne sporty Gali (termin dojrzewania, podatność na regresję, mniejsza bądź większa wytrzymałość na niskie temperatury, lepsze lub gorsze przechowywanie) mają znaczenie. Za to konsumentów w ogóle nie obchodzą. Tym bardziej, że sporty Gali nie różnią się od siebie smakiem w sposób zauważalny. Znaczenie mają jedynie cechy wizualne, czyli wybarwienie skórki, aczkolwiek sportów jest tak dużo, zaś detale, które je od siebie różnią są tak drobne, że nie ma szans na wytłumaczenie konsumentom różnicy między nimi. A przecież mogą różnić się znacznie w zależności od lokalnych warunków uprawy.

Nie będzie w handlu detalicznym czegoś takiego, że wystawi się na straganie dziesięć skrzynek i będzie oferować dziesięć różnych sportów Gali po odmiennych cenach. Jest wątpliwe, czy konsumenci będą reagowali nawet na dotychczasowy podział Gali na dwie frakcje – „paskowaną” i „bez paskowania”. Za parę lat wszystkie te sporty, niezależnie od tego, ile wydało się na materiał szkółkarski, mogą trafić do jednego worka. Będzie gorzej w miarę wysycania się rynku tą odmianą, bo przecież nie można zwiększać jej produkcji w nieskończoność.  

Jak sądzicie – czy są szanse na różnicowanie cen poszczególnych sportów Gali w handlu detalicznym? W jaki sposób segregować jabłka odmiany Gala w detalu? Czy posiadany sport będzie miał znaczenie wyłącznie na polu handlu sadownik – odbiorca hurtowy? Pozostaje też pytanie jak długo będzie się opłacało wprowadzanie na rynek szkółkarski nowych sportów Gali, które z punktu widzenia odbiorców niczym się od siebie nie różnią?

Komentarze

Brak komentarzy

Napisz nowy komentarz